poniedziałek, 8 marca 2010

Miłość w czasach zarazy


Ta książka jest... okropna. Moim skromnym zdaniem. I chociaż uwielbiam "Sto lat samotności" to "Miłość w czasach zarazy" zmęczyła mnie okropnie. A to przecież w "Sto lat.." pogubiłam się w Aurelianach i Jose Arcadiach. Pokuszę się o napisanie osobno o tej książce, jak przeczytam ją jeszcze raz robiąc przy tym dokładne drzewo genealogiczne.

Wracając do "Miłości...". Przeczytałam raptem trzy książki Marqueza. Zdecydowanie za mało by stwierdzić czy jest jednym z moich ulubionych pisarzy, czy nie. "Miłość..." poleciło kiedyś dziewczę mówiąc: jest o wiele lepsza niż "Sto lat samotności". I tak oto, szybko książkę kupiłam by mogła ona leżeć w toalecie, gdzie też była czytana. Bo w tym miejscu przeczyta się wszystko. :) Nie mogłam znieść cierpienia bohatera, nie że było ono takie straszne, wzruszające. Było najzwyklej w świecie żenujące. Ok. Wierzę w miłość, ale nie aż tak by cierpieć tyle lat jeżeli nie jest ona spełniona. Nie oszukujmy się, w życiu można kochać wielu ludzi. I czasem szkoda naszego życia na takie cierpienia. I jeszcze przez książkę w cierpienia wciągnięta zostałam ja, ponieważ mimo częstych wizyt w toalecie bardzo dużo czasu zajęło mi dokończenie książki. Z uczuciem ulgi przeczytałam ostatnie zdanie.

Naprawdę lubię romantyczne filmy, książki i tym podobne rzeczy. Jerzy Pilch określił książkę "romansem wszechczasów"...
Pozostawię to bez komentarza.

1 komentarz:

  1. Witam! Zgadzam się w 100% Wynudziłam się okropnie przy niej, ale wyjścia nie miałam, byłam na 2 miesięcznym wyjeździe na Ukrainie i musiałam ograniczyć swój bagaż. Swoje książki już przeczytałam, więc dopadłam jedną polkę i prawie siłą przekonałam ją żeby pożyczyła mi coś w języku polskim. Czytałam, musiałam przeczytać, bo chyba zaczęłabym czytać naklejki na kremach, szamponach (w języku ukraińskim).
    Ehh nie ma to jak nałóg. Ciężka sprawa!
    Pozdrawiam
    kot w butach

    OdpowiedzUsuń

Spis moli
 
Lubię czytać